ROZDZIAŁ 2
utwór: Damien Rice- Delikate
Otworzyłam drzwi, mama z bratem oglądali właśnie jakiś film. Wymieniliśmy tylko spojrzenia, po czym wczołgałam się na górę do własnego pokoju zabierając się za stos lekcji. Na chwilę zapomniałam o swoich dziwnych marzeniach, doprawdy niewielu miało takie życie jak ja, powinnam dziękować wszystkim dookoła, a nie chcieć wciąż więcej. W głowie mi się chyba poprzewracało. Powinnam skupić się na nauce, w końcu niedługo wychodzę z gimnazjum, muszę iść dalej, muszę być rozważna, okres beztroskiego dzieciństwa już dawno minął, a przede mną lata nauki i pracy. Udałam się więc na kolację z biologią. Siedziałam, wpatrując się w książkę, delektując się smakiem kanapek z serem i pomidorem. Po kolacji wzięłam szybki prysznic, obejrzałam mecz, komentując go z Matem na gadu. Barcelona wygrała 3:1 z Valencią. Ucieszył mnie ten fakt, ale tylko na chwilę. Znudzona rzeczywistością położyłam się spać, na szczęście tego dnia nie miałam za wiele do nauki, więc z czystą przyjemnością mogłam upajać się urokiem nocy za oknem. Księżyć świecił naprawdę bardzo jasno, w końcu była pełnia.Po chwili poczułam się senna, więc odwróciłam się do ściany, nawet nie wiem kiedy całkowicie odpłynęłam.
Rano nie zastałam przyjemnego słońca jak poprzedniego dnia, tym razem zostałam powitana przez deszcz, wiatr i ciemne chmury. Spóźniłam się na pierwszą lekcję, miałam jednak szczęście, że była to godzina wychowawcza. Nauczyciel tylko spojrzał spod okularów, wpisał mi spóźnienie i pozwolił usiąść na miejscu. Wyglądałam okropnie, moja blada cera w połączeniu z podkrążonymi oczami mogłaby wystraszyć każdego. Nie lubiłam zwracać na siebie uwagi, a tym czasem wpatrywała się we mnie cała klasa. Zajęłam miejsce pod oknem udawając, że skupiam się na słowach nauczyciela. Nie wiem czemu, ale na chwilę spojrzałam w bok i ujrzałam całkiem nową twarz. Całkowicie mnie zatkało. Dobrze zbudowany, brunet o czekoladowych oczętach kierował swój wzrok również w moją stronę. Nie wiedziałam czy się uśmiechnąć czy odwrócić, spoglądałam na niego tak jakbym zobaczyła anioła. Szesnastolatek pozostał niewzruszony, jednak nie przestawał się na mnie patrzeć. Czułam się zakłopotana. Ocknąwszy się, szybko odwróciłam się w kierunku okna. Siedzący obok mnie Mat skrzywił się, sprawiając wrażenie zdziwionego. Do końca lekcji byłam spięta. Zaraz po dzwonku pobiegłam szybko pod salę gimnastyczną gdzie mieliśmy mieć teraz w-f. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić, czułam się tak jak nigdy przedtem. Dobiegły mnie Ola z Kaśką. Były bardzo podekscytowane, z początku nie wiedziałam czemu, ale zaraz zorientowałam się, że chodziło o nowego. Wszystkie dziewczyny z klasy wzdychały teraz na jego widok. Usiadłam w szatni, Mat podszedł do mnie. Trochę się denerwował. Przywitał się ze mną po czym się dosiadł pytając czy i ja dostałam szału na punkcie nowego. Nie wiedziałam co mu powiedzieć. Czułam takie wewnętrzne zmieszanie, że nie byłam w stanie określić co do niego żywię.
- Nie znam go przecież, więc jak mogę mieć na jego punkcie obsesję. Przereklamowany koleś, pewnie taki sam jak ci pozostali z naszej okolicy.- odpowiedziałam mu.
- Rozmawiałem z nim dzisiaj, ale najwidoczniej nie miał ochoty na rozmowę, bo po chwili przeprosił i się zmył. Jest jakiś dziwny. Tak dziwnie na ciebie spoglądał przez większość lekcji,
obojętnie, ale jednak nie mógł przestać się na ciebie gapić.
- Nic dziwnego, nie codzień spotyka się zombie w szkole.
- Mat parsknął śmiechem. - Masz za niską samoocenę moja droga. Trochę więcej wiary w siebie.
- Łatwo ci powiedzieć...
***
Jednak naprawdę zaczęłam się zastanawiać nad tym co powiedział Mat. Może rzeczywiście nowy miał jakieś zamiary, niekoniecznie dobre. Myślałam nad tym przez cały dzień, nawet gdy przyszła do mnie Kaśka zachowywałam się dziwnie. Wieczorem poszłam z bratem do kina. Nie miałam ochoty, ale nie mogłam mu odmówić. Wpadłam po drodze do sklepu chcąc kupić coś na seans. Nie umiałam oglądac filmu gdy pod ręką nie miałam czegoś do jedzenia. Ogółem uwielbiałam jeść, pewnie dlatego pomimo dość szczupłej sylwetki
miałam odstający brzuch. Zajęliśmy środkowy rząd, ogółem byliśmy tylko my i kilka innych osób, a film był średni. Jednak cieszyłam się, że uszczęśliwiłam brata. Wyszliśmy z kina po 22, było już
ciemno i chłodnawo. Kazałam bratu poczekać, a ja zadzwoniłam do mamy. Okazało się, że jednak zepsuł się jej samochód. Musieliśmy wracać pieszo. Zdenerwowałam się trochę, bo młody już kaszlał. Oddałam mu swoją bluzę. Niewielu ludzi przechadzało się teraz ulicami Gdańska. Było mi strasznie zimno, ale musieliśmy wrócić. Kiedy przechodziłam przez pasy poczułam na sobie czyiś wzrok. Potem przez dłuższy czas miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Wystraszyłam się, więc próbowałam zrobić cokolwiek aby przestać
się bać.
- A tak w ogóle to jak minął dzisiejszy dzień w szkole ? - Zaczęłam zadręczać pytaniami brata.
-Właściwie tak jak zawsze, pamiętasz jak uczyłem się do odpowiedzi ?
- No jasne.
- No więc widzisz, dostałem 5 i jestem zadowolony. To mój szczęliwy dzień.
- Nie wątpię. No i gratuluję, mi dzień minął średnio.
- A właśnie, wiesz może co to za nowy chłopak w szkole ? Dzisiaj po lekcjach gdy wracaliśmy do domu zapytał się mnie czy jesteś moją siostrą.
- I co mu powiedziałeś ?
- O, czyli jednak go znasz.
- Nie do końca, nie zamieniłam z nim ani słowa.
- Ahm. Potwierdziłem to, że jesteś moją siostrą, ale czy zrobiłem coś złego ?
- Nie, skądże, po prostu zdziwiło mnie to, że się o mnie pytał. No, ale najwyraźniej miał jakiś powód. - Rozejrzałam się jeszcze czy nikt nas nie obserwuje po czym szybko przebiegliśmy z bratem
na drugą stronę ulicy gdzie znajdował się nasz dom. Mimowolnie poczułam ulgę, przekraczając próg mieszkania. Czułam się po prostu bezpieczniej...
***
Dochodziła 23, właśnie kończyłam pić gorącą herbatę, kiedy do kuchni weszła mama oznajmiając mi, że Michał wyjątkowo szybko zasnął.
- Wiesz, że nawet nie ruszył konsoli ? - szepnęła z podekscytowaniem.
- No co ty, aż dziwne. - odpowiedziałam.
- Taak, ale najwyraźniej był przemęczony.
- Całkiem możliwe, to był wyczerpujący dzień, w dodatku ta pogoda. Wybacz mamo, ale ja również chciałabym już się położyć.
- Rozumiem, w końcu jutro idziesz do szkoły.
- Dokładnie. Dobranoc mamo, mam nadzieję, że młody się nie rozchoruje, bo po drodze kaszlał.
- Oby nie. Dobranoc.
Ruszyłam pędem do swojego pokoju. Sięgnęłam po laptopa by odczytać wiadomości. Dostałam powiadomienie o jutrzejszym sprawdzianie. No świetnie, całkowicie wyleciało mi z głowy. Ale dostałam też wiadomość od jakiegoś nieznanego mi numeru. Zdziwiłam się gdy ujrzałam pierwsze jej wersy." Cześć. Jak było w kinie ? Widziałem, że po drodze było ci zimno i chciałem ci dać swoją bluzę, ale nie mogłem się ujawnić.Chyba się wystraszyłaś, więc jeśli tak to przepraszam. Śpij dobrze, dobranoc ! ;) ".- Przez najbliższe kilka minut nie mogłam oderwać wzorku od ekranu laptopa.
Czyli to nie były tylko moje przypuszczenia. Ktoś naprawdę tam był i mnie obserwował.
I po tym wszytskim bezczelnie napisał, że mam spać dobrze. No cóż, zapowiadała się kolejna, długa nieprzespana noc...
ps. Przepraszam za wszelkie błędy ortograficzne i literówki. Po przeczytaniu prosiłabym o pozostawieniu komentarza. ;)
poniedziałek, 13 lutego 2012
rozdział 1
ROZDZIAŁ 1
utwór: James Blunt- Same Mistake
***
Wschodziło słońce. Otworzyłam powieki by po chwili znowu je zamknąć.
No tak, znowu się nie wyspałam.Powiedziałam sama do siebie.
Przyznam, że ostatnio nie sypiam zbyt dobrze. Nie wiem czy to taki wiek czy po prostu jakieś moje upodobania.
Śpię zazwyczaj dwie, trzy godziny, pomijając weekendy.
W poniedziałki, wtorki, piątki..chyba logiczne, że muszę wstać wcześniej, tak, tak, szkoła, trzecia gimnazjum.
Po szkole nie mam całkowicie na nic ochoty, siadam przy laptopie, czytam, oglądam filmy. Wszystko byle nie nauka.
Z wzorowej uczennicy niewiele pozostało. Przy lekcjach zasiadam wieczorami, kończę grubo po północy.
No i potem narzekam, że się nie wysypiam...
Cały mój schemat dnia, wiem, cholernie nudny, ale tak właśnie żyję.
Leżałam wtulona w moją pachnącą pościel, w wygodnym łóżku, w moim przytulnym pokoju, mimo tego nie mogłam zasnąć.
Czułam się conajmniej dziwnie, wewnątrz czułam pustkę, samotność, ale było mi z tym dobrze.
Otworzyłam oczy, miły i przyjemny sen nie wchodził w grę. Wpatrywałam się przez jakiś czas we wschodzące słońce.
Robiło się coraz jaśniej. Poczułam się jak bohaterzy oper mydlanych. Uwielbiałam to uczucie kiedy słońce gładziło mnie swoimi promykami. "Kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje." Dzisiaj było to prawdą, pomimo zmęczenia czułam się tak beztrosko, było mi dobrze, poczułam takie ciepło, wiosenną atmosferę. Postanowiłam, że nie mam na co zwlekać.
Jeszcze tylko półtora godziny do 8.00, dla zwykłego człowieka może to i dużo, ale z pewnością nie dla mnie.
Strasznie się ociągam,chodzę po domu bez celu, nie wiem co mam ze sobą zrobić.
Podeszłam więc do szafy, wybrałam różową bluzkę, może i nawet bardziej wyglądała na beżową. To bez znaczenia, miała takie delikatne koronki i kokardkę przy dekolcie.
Zdecydowanie była moją ulubioną. Dobrałam do tego wąskie, brązowe spodnie i splątałam włosy w szybkiego koka. Wyczyściłam swoje ulubione trampki, zrobiłam delikatny makijaż, o ile można to nazwać w ogóle makijażem i spakowałam książki. Dzisiaj wyjątkowo szybko się z tym uporałam. Mama jeszcze spała, brat też. Wyszłam więc na balkon. Dopiero teraz poczułam się tak świeżo, poranek był dość ciepły, na około zakwitały czereśnie, jabłonie. Wszystko było takie piękne i właśnie dzięki temu czułam się wspaniale. Mogłabym zostać tam na długo, ale niestety mama przyszła mnie obudzić i ku jej zdziwieniu
ją wyprzedziłam, nie ma co ukrywać, jestem zazwyczaj śpiochem, więc trochę się zdziwiła.
- No to mamy dzisiaj pierwszego rannego ptaszka. - Rzekła, po czym obdarzyła mnie uśmiechem.
- Nie mogłam spać.
- Nic dziwnego, jeśli za oknem widzi się tak piękne słońce.
- Nie potrafiłam nie odwzajemnić uśmiechu. Mama była bardzo pogodną kobietą, zawsze mnie rozumiała, pomimo różnicy wieku
świetnie się z nią dogadywałam.
- Mamo !! - Usłyszałam krzyk brata.
- Zbieraj się do szkoły,ja pójdę do niego zajrzeć.
- Idź, idź, ja tylko umyję zęby i zaraz będę spadać. Mam iść z Michałem ?
- Nie, odwiozę go sama, jak zwykle zapomniał o zadaniu domowym, pewnie teraz chce, żebym mu pomogła.
- Pewnie tak. - Rzuciłam na pożegnanie tylko zwykłe "cześć" i zeszłam na dół.
***
W drodze do szkoły myślałam nad dzisiejszymi lekcjami, nad tym co się wydarzy i nad tym co się nie wydarzy.
Takie zwykłe rozmyślania, szłam sama, więc nie miałam do kogo się odezwać, pozostały mi tylko wewnętrzne przemyślenia.
Do szkoły właściwie nie mam daleko, jakieś 10-15 minut. Czasem dowozi mnie mama, ale przy takiej pogodzie ta wersja wydawała się wręcz niemożliwa. Upajałam się widokiem kwitnących drzew i ich zapachem. Przyglądałam się wszystkiemu dookoła.
Po drodze nic ciekawego się nie wydarzyło. W szkole zameldowałam się kilka minut przed ósmą. Położyłam
plecak pod klasą kierując się w kierunku parapetu. Chwilę spoglądałam na dwie całujące się dziewczyny. Zastanawiałam się czy ja bym tak potrafiła. Nigdy nie pociągały mnie kobiety, więc było to dla mnie absurdalne, ale próbowałam zrozumieć jak musi wyglądać ich związek. Od dawna każdy wiedział, że są razem. I wydawało mi się, że są szczęśliwe. A to chyba najważniejsze.
Z rozmyślań wyrwał mnie dopiero dzwonek. Stanęłam posłusznie pod klasą. Po chwili pojawiła się reszta mojej klasowej załogi, w tym Ola i Kaśka, moje przyjaciółki. Ciemne duże oczy Kasii powitały mnie z radością, po jej głosie wywnioskowałam, że się cieszy. Ola chyba również była w dobrym nastroju, a przynajmniej na to wskazywała jej mina.
- Jak tam nastrój ?-Spytała Kaśka.
-Nie narzekam, całkiem dobry, ale nie chcę zapeszać.Dopiero dzień się zaczął... - Odpowiedziałam jej.
Nie miałam ochoty na rozmowy. Byłam w takim odciętym od rzeczywistości stanie, pełna nadziei i marzeń.
- Oglądamy dzisiaj mecz ? - Obróciłam się i ujrzałam Mata.
- Jeszcze ci się nie znudziło moje towarzystwo ? Wiesz, zazwyczaj jestem strasznie nuda i nie mówię nic mądrego.
- No coś ty. Od kiedy ty mi się znudziłaś ? Nie mogę złamać mojej przysięgi, że cię nigdy nie zostawię, fakt faktem, składałem ci ją w drugiej klasie podstawówki, ale obiecałem. Wiesz, że jesteś dla mnie ważna, nie wyobrażam sobie końca naszej przyjaźni, Dżes.
- Jak zwykle odprawiasz mi rytuały jaka to ja jestem dla ciebie ważna, wiesz, że tego nie lubię...
- Lubiłam jednak jak mówił mi Dżes, właściwie miałam na imię Julia, nigdy nie wiedziałam dlaczego tak mnie zwie, ale jakoś nigdy mnie to nie obchodziło. Wiedziałam, że mogę na nim polegać i zawsze mogę mu zaufać. c; To było dla mnie najważniejsze. Większość ludzi myślało, że jesteśmy parą. A tak naprawdę łączyła nas tylko przyjaźń, nic więcej. Miłość w moim wieku uważam za głupotę. Najpierw jest pięknie, a potem i tak wszystko się wali, więc po co się w to angażować. Ceniłam sobie rodzinę i przyjaciół. Oni byli moimi aniołami, podnosili mnie zawsze na duchu gdy czułam się fatalnie i potrafili śmiać się z z byle powodu, z nimi zawsze czułam się lepiej...
- Dobrze wiesz, że nie możemy przegapić dzisiejszego meczu. - posłałam mu żartobliwy, czarujący uśmiech. Mat nie lubił piłki nożnej, ale oglądał mecze dla mnie, wiedział, że to kocham i usiłował na siłę sprawić bym była szczęśliwa. Udawało mu się to, ale z kolei ja miałam wyrzuty, że go zmuszam...
Polonistka otworzyła nam drzwi. Ona również była w dobrym humorze. Słońce przebijało się przez żaluzje.
Znowu poczułam ten napływ dobrej energii, entuzjazmu. Nauczycielka cały czas gdzieś wychodziła, miała ponoćjakieś ważne sprawy do załatwienia i musiała zostawiać nas samych. Mi to było na rękę, bo nie miałam ochoty pisać opowiadań czy notatek.
Siedziałam z Matem i rysowaliśmy różne bahomazy. Śmialiśmy się z dawnych czasów kiedy byliśmy jeszcze dziećmi.W tej chwili wróciła pani. Uśmiechnęła się do nas i oznajmiła, że do naszej klasy dojdzie nowy kolega. Zbytnio się tym nie przejełam, dość często ktoś dochodził, a potem odchodził.Gdańsk jest dużym miastem.. Skład klasy ciągle się zmieniał.
Zdziwiło mnie tylko to, że przeprowadza się do nowej szkoły w połowie półrocza, było to dla mnie bez sensu, ale najwyraźniej musiał mieć jakiś powód.
Do końca lekcji siedziałam na krześle i rysowałam z Matem.
Dzień mijał powoli, ale w miarę przyjemnie. Po ostatnim dzwonku poszłam z dziewczynami na lody.
- Mogłabym tylko jeszcze prosić o polewę ?
- Oczywiście.
- Dziękuję bardzo. -Odeszłam delektując się wspaniałym smakiem lodów waniliowych z polewą czekoladową. Mmm, moje ulubione...
Usiadłyśmy przy stoliku obok budki z lodami. Zaczęłyśmy rozmawiać o dzisiejszym dniu. Dziewczyny miały to do siebie, że były strasznymi gadułami, czasem faktycznie słuchając ich można było zwariować. Tym razem dyskutowały na temat mody. Doprawdy ciężko było mi znosić podekscytowania z powodu pojawienia
się nowego numeru "Glamour" czy nowej pary butów w garderobie Kaśki. Lubiłam wyglądać ładnie, ale aż tak wielkiej wagi do swojego wyglądu nie przywiązywałam.
Owszem, kochałam Olę i Kaśkę jak własne siostry, ale różniłyśmy się pod wieloma względami. Dzisiaj, nie miałam ochoty wdawać się w dyskusję.SKupiłam się zupełnie nie wiem czemu na budce z lodami. Wpatrywanie się w ten delikatny pomarańczowy kolor budynku wydawało mi się przyjemne. Co jak co, ale to właśnie tutaj mieli najlepsze lody w mieście, o ile nie na świecie. Pamiętam jeszcze jak przychodziłam tu z rodzicami. Nic dziwnego, że mam sentyment do tego miejsca. Zbliżała się 18, więc rozeszłyśmy się, każda w swoją stronę. Kasia oczywiście stwierdziła, że musi się uczyć, a Ola, że planuje jechać z mamą na zakupy do galerii handlowej. Szłam więc sama wąską alejką. Nie miałam ochoty wracać do domu.
Tam czekały na mnie lekcje i inne obowiązki, a jestem strasznym leniuchem . Myślałam nad tym co mogłabym jeszcze dzisiaj zrobić. Usiadłam na ławce niedaleko alejki. Przejrzałam
aktualności w necie. Hm, "Problemy w Rosji", "Nowy, skuteczny środek na odchudzanie", "Historia słynnego modela". Rzeczywiście ciekawe tematy, ale z pewnością nie dla mnie.
Był jeszcze o piłkarzach, którzy już niedługo przyjechać mają do Polski. Miałam zacząć czytać, ale bateria padła. Wściekłam się sama na siebie za zwykłą głupotę.Postanowiłam, że wrócę jednak do domu. Nastrój całkowicie uległ zmianie, pomimo tego, że dzień był nadal piękny poczułam się dziwnie. Zapragnęłam jakiegoś oderwania od szkoły, domu i ludzi, którzy mnie otaczają. Co prawda moje życie nie było złe, ale właśnie dzisiaj nadszedł czas na zmiany. Szłam więc ponownie alejką mijając zabieganych przechodniów...Szłam, bo musiałam, ale w głębi serca czułam, że chcę znaleźć się w całkiem innym miejscu, że chcę coś zmienić, miałam jednak mieszane uczucia, nie wiedziałam czego naprawdę chcę...
ps. Przepraszam za wszelkie błędy ortograficzne i literówki. Po przeczytaniu prosiłabym o pozostawieniu komentarza. ;)
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)