poniedziałek, 30 kwietnia 2012
ROZDZIAŁ 5
ROZDZIAŁ 5
- Dziękuję, że przyszłaś.- Rzekł cicho w moim kierunku, po czym spojrzał na tryskającą wodą fontannę.
- Wiesz, mieszkam tu krótko, ale naprawdę mi się tu podoba. Park jest moim ulubionym miejscem.
Często tu przesiaduję, tu na tej ławce, stąd jest najlepszy widok na fontannę. Może uznasz mnie za mięczaka, bo który normalny chłopak uwielbiałby odgłos wody spływającej po wyrzeźbionej skale ,ale w tym miejscu potrafię się zrelaksować, daje mi ono spokój...- Mieniąca się woda faktycznie była widowiskiem miłym dla oczu, ale nie chciał się chyba spotkać by rozmawiać właśnie o tym.
Fakt faktem, również lubiłam tu przesiadywać, ale po co miałby mi o tym właśnie mówić.
- Nathan, dzwoniłeś chyba w konkretnej sprawie..- Palnęłam, orientując się, że zabrzmiało to tak jak bym nie chciała go słuchać.
- Przepraszam, ale nie wiem od czego zacząć. Układałem sobie w głowie kilkanaście scenariuszy, ale każdy wydawał się zbyt banalny. Ciężko mi wyznać to co czuję. Boję się jak zareagujesz, bo właściwie się nie znamy, ale to jest silniejsze ode mnie. Nie wiem..- Zaskoczyło mnie to co powiedział. Spojrzał tymi wielkimi oczulkami, z taką bezradnością. Wydawał mi się taki inny, to w jaki sposób do mnie mówił, ten głos, ta wrażliwość. Był jednym z tych, o których wymyślałam kiedyś historyjki polegające na miłości księżniczki do księcia zakończone happyendem. Był snem, marzeniem, a zarazem zagadką. Kimś nierealnym, ale prawdziwym.
- Julia, słuchasz mnie w ogóle ? - Szepnął zamartwiony.
- Słucham, tylko po prostu nie wiem co powiedzieć. - Byłam zdezorientowana, tak bardzo mi na nim zależało, a nie robiłam nic dobrego w tym kierunku. Cały czas paplałam tylko głupoty.
- Jeśli nie chcesz ze mną rozmawiać, nie ma problemu, naprawdę.
- Chcę, bardzo chcę. Zrozum tylko, że zaskoczył mnie ten nagły telefon, nie wiem nawet po co tu jestem.- Nate zmarszczył czoło, nawyraźniej się nad czymś zastanawiał. Nie mogłam się na niego napatrzeć. Obsesja dawała mi się chyba we znaki. Jednak ważniejsze było to co obiekt moich westchnień powie za chwilę. Nie mogłam nad sobą zapanować, niby obcy, a wystarczyła by dłuższa chwila milczenia i zapewne rzuciłabym się na niego jak wampir żądny krwi.
- Pamiętasz ten dzień w szkole kiedy zobaczyliśmy się po raz pierwszy ?
- Jasne, dzień w którym wpadłam do klasy. Wiem, wiem, przestraszyłeś się mnie, no ale nie dziwię się ci, nie wyglądałam za dobrze.
- Nie chodzi mi o to. Po prostu gdy zobaczyłem twoje oczy, oczy, które pomimo zmęczenia były tak niesamowite...gdy zobaczyłem twoje długie podkręcone rzęsy, malutkie usta i nosek, gdy zobaczyłem to jak zawstydzona, z uroczymi rumieńcami weszłaś do klasy...wtedy...- Nathan umilkł i najwyraźniej zaczął zastanawiać się nad tym co powiedział. Chciałam coś zrobić, powiedzieć, ale w głowie miałam zero pomysłów, totalną pustkę, jak zawsze zresztą w takich momentach.
- Co wtedy poczułeś ? - Szepnęłam zdezorientowana.
- W tym sens, że nie wiem jak ci to powiedzieć. Hmm. Spodobałaś mi się. Wiem, to taki oklepany tekst, ale musiałem to z siebie wydusić. Nie mogłem oderwać od ciebie wzroku.
Albo wtedy gdy wracałaś z bratem z kina. Byłaś taka przestraszona, a zarazem słodka. Nie mogłem patrzeć jak marzniesz, ale nie potrafiłem się ujawnić. I gdy do Gdańska przyjechała hiszpańska kadra, jak wiwatowałaś szczęśliwa w gronie tych wszystkich ludzi, tak radosna, zafascynowana całym widowiskiem. A ja stałem tylko jak głupi kołek próbujący się powstrzymać przed podejściem do ciebie. Ja wiem, że może i robię głupio. Brat mnie zresztą ostrzegał przed tym, żebym nikogo tutaj nie poznawał, bo za półtora miesiąca wyjeżdżam z Gdańska. Tylko, że to nie jest takie łatwe.
- Nie martw się. Wcale nie robisz z siebie głupka, bo tylko ty byłeś w stanie wyznać mi to co czujesz. Ja też nie mogłam oderwać od ciebie wzroku, masz cholernie wyjątkowe oczy i uśmiech...
Tylko, że jestem chyba zbyt nieśmiała by ci o tym wszystkim mówić.. - Nawijałam co tylko przyszło mi na myśl. Sama nie wiedząc pewnie co mówię.
Bałam się, że coś zepsuję, a tego bym sobie nie wybaczyła...
Nate spojrzał mi w oczy. Jedynym wyzwaniem w tym momencie była próba oparcia się jego tęczówkom. Po mimo niechęci, spuściłam szybko głowę. Czułam, że drżę. Wewnątrz czułam lęk przed przyszłością.
Zaczęłam szybciej oddychać. Odwróciłam się, nie wiedząc co zrobić. Chciałam iść, ale nawet na to nie miałam siły. Chwilę później poczułam na sobe czyiś dotyk. Odwróciłam się, a on objął mnie swymi silnymi ramionami. To mogła być jedynie bajka lub sen, ale nie rzeczywistość. A może jednak.. Wtulona w jego tors, przylegająca do wyperfumowanej bluzy czułam, że jestem mu potrzebna.
Chciałam tkwić w jego uścisku wieczność, ale nurtowało mnie kilka spraw.Nie dawały mi one spokoju, więc odsunęłam się od wysokiego bruneta.
- Zrobiłem coś nie tak ? - Nate wyglądał na zakłopotanego.
- Chodzi raczej o to, że chciałam cię o coś zapytać. - Brunet przegryzł dolną wargę wyglądając na nieco zdenerwowanego.
- Wspomniałeś o tym, że niedługo wyjeżdżasz, właściwie nawet nie wiedziałam, że masz brata, jakoś to wszystko mnie zastanawia..- Spojrzałam na niego kątem oka, chyba właśnie tej kwestii się obawiał,
zresztą mina Nate'a mówiła sama za siebie. Wiedziałam, że to dla niego trudne, ale z drugiej strony chciałam znać prawdę.
- To jest trochę bardziej skomplikowane. Chcę, abyś wiedziała jak jest, ale nie chcę, abyśmy rozmawiali tutaj o tym wszystkim. Jest już ciemno i zimno, przeziębisz się, a tego bym sobie nie wybaczył.
- Powiedziawszy to, uśmiechnął się niezwykle czule. Odgarnął mi grzywkę opadającą na oczy, po czym jeszcze raz mocno przytulił.
- Odprowadziłbym cię, ale powinienem już dawno być w domu, nie chcę denerwować jeszcze bardziej brata.- Rzekł zażenowany, jakby trochę zawstydzony.
- Biegnij, ja mieszkam niedaleko stąd, nie martw się.- Chłopak posłał kolejny ze swych ciepłych uśmiechów, pożegnał się i stwierdził, że zadzowni jutro po południu,po czym zaczął biec w wyznaczonym przez siebie kierunku.
Odprowadziłam go wzrokiem, a gdy zniknął mi z pola widzenia, westchnęłam,po czym sama skierowałam się w stronę domu. Byłam wręcz radosna, najwyraźniej mu na mnie zależało. Miałam ochotę śpiewać,tańczyć i wygłupiać się ze szczęścia. Próbowałam zachować się rozsądnie, idąc spokojnie chodnikiem, ale wewnątrz wszystko mnie rozpierało. Byłam pewna, że nic nie zepsuje mi tego dnia.
Furtka była otwarta na oścież, hm, mama miała obsesję na punkcie zamykania furtki, ale każdemu się przecież zdarza o czymś zapomnieć. Zresztą to nie dzień by zamartwiać się takimi rzeczami.
Przez ostatnie chwile dnia miałam emanować szczęściem, miałam zamiar usiąść z mamą przed tv, oglądając jakieś badziewne komedie romantyczne jak za dawnych lat. Za niecałe trzy dni miał też przyjechać tata z Londynu. Miałam ochotę podrażnić trochę brata, zrobić sobie płatki z mlekiem, ciepłe kakao, wziąć przyjemną kąpiel i zaszyć się pod wełnianym kocem by jutro spotkać się z Nathem.
No właśnie, miałam jedynie takie zamiary, ale stało się całkiem inaczej..
__________________________________________________________________
I to tyle jeśli chodzi o 5 rozdział, wiem, wiem, słaby trochę.
Po przeczytaniu prosiłabym o pozostawienie swojej opinii w formie komentarza, to bardziej mobilizuje do pisania. ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Świetny rozdział :*
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na następny :)
nie doczytałam do końca, ale i tak mi się podoba . :)
OdpowiedzUsuńwieczorem jak będę miała czas przeczytam wszystko ;D
jaki słaby ?! boskie to !
OdpowiedzUsuńczekam na kontynuacje, bo ciekawie zakończyłaś ...
jara mnie ta rozmowa , hahah :D słodkie <3
więc pisz, bo wiem, że masz fajną wyobraźnie i dużo pomysłów :)
pozdrawiam :>
powiem tylko jedno GENIALNE , pisz dalej.
OdpowiedzUsuńz niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały.
obserwuję i liczę na rewanż : )
http://keepcalmandbeyouself.blogspot.com/
ciekawe ciekawe jak i Twój blog :) Obserwuje i zapraszam do nas.
OdpowiedzUsuń